Dzisiaj pochawlę się moim czadowym rowerem :) Kupiłam go w zeszłym roku na niedzielnej giełdzie warzywno-wszystko czego chcesz w Kaliszu :P na 'dziale' rupiecie, starocie :D (czyt. większość kradzionych a potem sprzedawanych rzeczy. Chodzi głównie o rowery xD ) Ja swój kupiłam za 170zł aż :D więc jeśli ktoś bardzo lubił swój rower a potem gdzieś, w magiczny sposób okazuje się, że roweru nie ma, mniema, że może go sobie kupić drugi raz, właśnie na tej giełdzie w niedzielę ;)
wyraz mojej twarzy, niestety nie nadawał się do publikacji bez upiększenia :D
poranne zakupy z mamą na osiedlowym ryneczku
Wypasiony 'pimp my bike' błotnik... miał wyglądać zuuuuuuuuuuupełnie inaczej. Lepiej.
to czarne coś, w moim zamyśle było piękną wróżką w zielonej ( pod kolor reweru) sukience, siedzącej na zielonym pnączu. Zapłaciłam za zrobienie błotnika moich marzeń 30zł a jak go odebrałam, miałam ochotę się rozpłakać... no ale przebolałam, przecierpiałam, przeżyłam i teraz muszę jeździć z jakąś naklejoną kupą. o.O
a pamiętacie marchewki z koszyka na zdjęciu wyrzej? :D
teraz wyglądają tak:
młodziutkie, świerzutkie, pyszniutkie :)